What lies beneath [Dragon Age, 3, fantasy]

Awatar użytkownika
goblin1
Posty: 11
Rejestracja: pt maja 16, 2025 7:00 pm

Re: What lies beneath [Dragon Age, 3, fantasy]

Post autor: goblin1 »

To, że Dunkan spełnił jego prośbę, przyjął z przyjemnym zaskoczeniem. Uczucie rozmyło nieco irytację, która pojawiła się z tytułu mądrych rad Cassiusa.
Nie prowokuj. Pamiętaj, że dzielimy ciało. Nie będę zbierał za ciebie wpierdolu.
Wzdrygnął się na dźwięk opadającego na podłogę ciała – karczmarz dosłownie runął jak worek ziemniaków z wysokości bez mała dwóch i pół metra. Nie godziło się tak traktować zwłok! Jeszcze dostanie przedwczesnego-pośmiertnego urazu mózgu i zupełnie nic im nie powie. Barbarzyńcy.

Remus westchnął, usiłując się skupić. Przemył dłonie w lodowatej wodzie i klęknął przy świeżo upieczonym nieboszczyku. Zamknął oczy, szukając pozostałymi zmysłami pulsu Fade. Obecność Cassiusa zasadniczo zwiększała lekki strumyczek do rozmiarów morskiej fali ‒ jednocześnie przekleństwo i błogosławieństwo. Słyszał niewyraźny głos Zineb, w ostrożny i pokrętny sposób tłumaczący zawiłości związane z, bądź co bądź, nekromancją.

The first of the Maker's children watched across the Veil
And grew jealous of the life


Duchy i demony nie były jedynymi mieszkańcami Fade; cała ta niezwykła płaszczyzna zamieszkana była także przez nierozwinięte duszki, lgnące do świata rzeczywistego, zaciekawione wszystkim, co działo się za zasłoną. Duch opuszczał ciało, które z pewnością wyglądało zapraszająco. Apetycznie. Nie uciekaj jeszcze, zostań, wróć na chwilę… nie mogłeś odbiec zbyt daleko.
Rozmawianie ze zmarłymi nie miało szczególnego związku z magią krwi ‒ nie, jeśli trup jedynie powtarzał jak echo wspomnienia czy relacjonował ostatnie chwile. Tevinterczycy, oczywiście, dysponowali całym arsenałem rytuałów związanych z przyzywaniem relatywnie świadomych odbić ludzkich. Remus poczuł nikłą ciekawość Cassiusa, wychylającą zza skrzętnej obudowy wyższości i obrzydzenia. Ha.

Elf nacisnął kciukiem brodę karczmarza, aby ten otworzył usta ‒ z lekkim grymasem zebrał z jego języka skrzepłą krew i naznaczył nią jego powieki. Wytarł ubrudzony kciuk o szatę i czekał. Niedorobione zwitki stopniowo napierały na zasłonę, przywabione zarówno zwłokami, jak i obecnością Cassiusa.
W otwartych nagle oczach karczmarza znów, na chwilę, pojawiło się nikłe światełko. Wziął głęboki, męczeński wdech. Remus prawie przewrócił się na plecy z wrażenia.

Skup się. Pięć pytań. NIE retoryczne. Zmarli bardzo lubią się przekomarzać.

Drżąca dłoń maga zawisła nad klatką piersiową karczmarza, a Remus schylił się, żeby lepiej go słyszeć.
Kto cię zabił?
Andraste, chroń nas ‒ zajęczało echo kilku głosów; przez chwilę z trzewi karczmarza wydobywała się dość obrzydliwa kakofonia przeplatających się nawzajem dźwięków ‒ chroń nas, nie wiem, chroń nas; wszyscy to robią, nawet Te… ‒ umarlak urwał z przerażeniem i zaczął mamrotać pod nosem modlitwy. Remus spojrzał kątem oka na Marię, bo chociaż nie chciał nic insynuować, to jednak może trochę chciał.
Dlaczego nie żyjesz?
Hyyy… lyyyrium… transport… hyyy… ‒ zaklekotał karczmarz, błądząc wzrokiem po suficie ‒ kradzież… złodziej… morderca… magów… ‒ palce Remusa drgnęły tak, jakby chciał przesunąć dłoń na krtań zmarłego i porządnie go udusić. Niejasno pomyślał o Zineb i zmartwił się. Miał nadzieję, że Cassius tego nie wyłapał. ‒ Wszyscy… to… robią…
Co zaszyfrowano na kartce znalezionej w twoim bucie? ‒ ton Remusa, wcześniej delikatny i współczujący, zamienił się w lodowaty syk. Widocznie ubodła go wzmianka o zabiciu apostatów.
Andraste, święta panienko ‒ zakwilił karczmarz, więc Remus odruchowo wymierzył mu policzek. Gadające zwłoki wydały się być tak samo zdziwione tym faktem, jak młody mag.
Szyfr… więcej, znacznie więcej… północ, zachód… ratuje życie… ‒ karczmarz zniżył głos do szeptu, tak cichego, że Remus prawie wsadził mu ucho do ust, próbując cokolwiek dosłyszeć ‒ …więcej nas… ich… wilk powiedział… złoże… oni, żeby być jak my… ‒ urwał. Widocznie nie był dostatecznie wtajemniczony.

Remus wyprostował plecy i zamyślił się, wpatrzony w sufit. Co by tu jeszcze…?

Nie wiem, jaśnie panie ‒ odpowiedział bardzo grzecznie karczmarz, co oznaczało, że Remus musiał powiedzieć to na głos. Mag zazgrzytał zębami i rozejrzał się po pomieszczeniu.
Masz jakiś składzik z alkoholem? Kosztowności? ‒ westchnął. Nie wiedział, jak Dunkan i Maria, ale on nie miał grosza przy duszy. A Dunkanowi należało się za odcięcie wisielca.
Dwa pytania w jednym to każdy głupi potrafi ‒ burknął karczmarz i umarł ponownie. Jego czaszka z głuchym stukotem przypieczętowała koniec rytuału.

Zapadła cisza. Remus potarł czoło z cichym jękiem.

Na tej kartce… to chyba koordynaty ‒ dźwignął się z klęczek i wytrzepał szatę na kolanach ‒ co robimy z denatem? Kremacja?

evil cousin of @goblin
ODPOWIEDZ