Dziewczyna była jednocześnie podekscytowana, przejęta i zestresowana. Nie chciała zawieść towarzyszki swoim brakiem doświadczenia, zapewne każdy heros chciał wygrać taką konkurencję. Widać było zawzięcie na twarzach bardzo wielu z nich.
Z początku niepewny uśmiech zaraz zaczął przeradzać się w czystą emocję, kiedy Eli usłyszała pierwsze słowa swojej partnerki. A więc ta już godziła się z ewentualną wizją porażki i miała zamiar śmiać się z tego niż rozpaczać? To była bardzo dobra wiadomość, która od razu poprawiła nastrój młodszej, jednak nie ekscytowała się zgodnie z tym jak Azalea przystopowała jej entuzjazm.
- Tak... dopiero zaczęłam tu naukę - potwierdziła ze skinieniem głowy słuchając dalszych słów kobiety. Nie czuła się rozczarowana wyjaśnieniem o grze i hydrze, a nawet bardziej ją to zaciekawiło. - To są tutaj gry, które pomagają poćwiczyć takie spotkania? - zapytała naprawdę zainteresowana zaciskając małe dłonie na pasie kołczanu, który szedł przez jej pierś. - Spiżowe? Nie widziałam jeszcze takich- przyznała, białowłosa nie widziała sensu udawania bardziej doświadczonej wolała raczej skorzystać z wiedzy starszej koleżanki. - O! Czyli razem spróbujemy dziś czegoś nowego - uśmiechnęła się szerzej na wieść, że bieg o trzech nogach był zupełną nowością, jaką zdecydował się zaserwować im trener.
Kiedy Azalea odezwała się do Chrisa na twarzy Eli pojawiło się drobne zakłopotanie, nie chciała być ciężarem, którego było trzeba pilnować, jednak zaraz zrozumiała, że ona sama martwiła się o brata, a więc było to jak najbardziej naturalne i bardzo miłe ze strony zawodniczki, że zechciała uspokoić jej krewniaka.
Już miały odchodzić, a w głowie Eli zaczynały pojawiać się liczne analizy tego jak chodziła, jednak kątem oka dostrzegła Megarę, która podeszła do ich grona, a więc od razu obróciła się w jej stronę podchodząc i chwytając dłoń kobiety.
- Cieszę się, że wyglądasz dużo lepiej! Mam nadzieję, że również tak się czujesz. Nie bądź proszę zła na Chrisa, on naprawdę nie chciał... No i powodzenia! Na pewno pójdzie wam świetnie! - emocje na twarzy młodszej skakały bardzo szybko. Co często przytłaczało inne osoby nadmiarem informacji, dlatego, by nie przesadzić dziewczyna po poslaniu szerokiego uśmiechu pożegnała się z całym tym gronem zaraz powracając do swojej partnerki. Razem ruszyły do satyra, który miał związać ich kostki.
Eli wykonywała kilka kroków i stawała po to by zrobić kolejne dwa kroki i stanąć. Powtarzała to, aż do momentu, w którym stanęły w kolejce.
- Ja chyba zaczynam z lewej... to źle? Chyba powinno zaczynać się z prawej? Może jak się skupię to mi się to uda? Bo wolałabym zaczynać od tych związanych nóg. Pomogłoby mi to określić odległość przy kroku, bo jeśli zacznę od tej wolnej is tanę za daleko? To stracę równowagę, a jeśli stanę za blisko, to zmarnuję krok...- próbowała to przeanalizować, jednak przy jej chaotycznym bardzo szybkim myśleniu nie było to takie proste. Dlatego stała i wpatrywała się w swoje stopy z miną, która wskazywała na bardzo intensywne procesy mózgowe jakie zachodziły w jej łebku. Dziewczyna była tak na tym skupiona, że niezbyt zwróciła uwagę, na stających za nimi kolegów.
Stojąc przy satyrze pozostawiła towarzyszce decyzje o tym, z której strony powinna stanąć, a gdy ich nogi były już związane podziękowała z szerokim uśmiechem satyrowi i ruszyła wedle wskazówek Azalei. Te okazały się bardzo przydatne, i faktycznie pomysł jaki miała starsza studentka okazał się trafiony w dziesiątkę. Zaczynały krok od związanych ze sobą nóg, a tu trafiła lewa noga Eli i prawa Azalei, dzięki czemu dla ich obu było to dość naturalne, jedynie musiały dopasować długość kroku, by znaleźć odpowiedni, do wysokości, któa je dzieliła.
Stojąc na arenie podekscytowane złote oczy wędrowały po całym otoczeniu. Dziewczyna była coraz bardziej podekscytowana. Nie widziała wcześniej niczego podobnego, dlatego z uwagą słuchała wyjaśnień trenera, by niczego nie przeoczyć. Choć gdy tylko spojrzenie córki Zeusa padało na jakąś znajomą twarz musiała pomachać takiej osobie, by w tn sposób wyrazić swoją ekscytację i podopingować znajomych.
Wraz z ogłoszonym startem dziewczyny mogły ruszyć. Azalea pokierowała je pod odpowiednie wejście z numerem 2.
- Jeny... myślałam, że będziemy biegać między jakimiś krzaczkami... jak ogromne to może być? - zapytała choć wiedziała, że i jej towarzyszka zapewne wcześniej nie widziała tego tworu. Eli bardzo niepewnie weszła na schody, które prowadziły w dół, ciemność jaka tam czekała, nie była ani trochę zachęcająca, przez co dłonie białowłosej zacisnęły się na pasie kołczanu. Starała się skupić na odliczaniu w myślach rytmu kroków, na jakich powinna teraz się skupić. Upadek ze schodów byłby czymś bardzo nieprzyjemnym.
Nagle zmieniające się podłoże na tyle wystraszyło Eli, że ta po prostu wkleiła się w bok kompanki mocno jej chwytając, to jednak nie pomogło im obu w niczym. Schody zmieniły się w rampę, po której zawodniczki zaczęły zjeżdżać, Eli w tym wszystkim nawet nie zarejestrowała zamykających się drzwi, była zbyt zajęta swoimi krzykami.